pobierz poniższy link do filmu
https://drive.google.com/file/d/1YTwHOAHMQjSspAfqgr03cDEXLCGVCQpP/view?usp=sharing
Publikacja zgłoszona do nagrody – STRAŻNIK PAMIĘCI – edycja X w roku 2022
Specjalny dodatek do wydania biografii Wacława Czaczki-Rucińskiego, to zrekonstruowany cyfrowo i pokolorowany fragment filmu dokumentalnego pt. „Niepodległość” w reżyserii pana Krzysztofa Talczewskiego z roku 2018. Utworzony został z archiwalnych materiałów z lat 1914 – 1923, znajdujących się m.in. w zbiorach Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie. Dzięki temu fragmentowi filmu, mamy możliwość choć na kilka sekund ujrzeć postać rotmistrza Wacława Czaczkę-Rucińskiego z roku 1919, pełniącego wówczas obowiązki oficera łącznikowego Ministerstwa Spraw Wojskowych przy Dowództwie Frontu Śląskiego, między rządem polskim w Warszawie a Międzysojuszniczą Komisją Kontroli – działającą w Cieszynie od lutego 1919 roku do stycznia roku 1920.
Opisy poszczególnych postaci występujących w filmie, zostały dodane przez BĄK+ORDYNACJA.
Najnowsza publikacja pt. „Wacław Czaczka de Ruciński” autorstwa Wojciecha Bąk, już dostępna w naszym Scriptorium.
Niniejsza biografia, oparta jest na staromodnej wizji pracy historyka – a bardziej rodzinnego skryby i jego, jak zwykle to bywa, żmudnej próby dotarcia do najobszerniejszej ilości źródeł, nawet tych, które na pierwszy rzut oka mogą zdawać się mało istotnymi i przedstawiania wyłaniającego się z nich obrazu takim, jakim on jest, a nie mitycznym wyobrażeniem, jakim chciałoby się aby był.
To książka o honorze i zdradzie, wielkości i małostkowości, wielkiej odwadze i miłości, wielkoduszności i zwykłej głupocie. To książka o Nas, na pewno o mnie, może o Tobie. To książka o tym wszystkim co stanowi o naszej, jakże odmiennej od wszystkiego – polskiej wrażliwości.
Wydanie biografii Wacława Czaczki-Rucińskiego rozpoczyna, planowany od dłuższego czasu, cykl publikacji wielotomowej sagi rodzinnej, opisującej losy rodu Czaczków vel Czackich, obejmującej w swym zakresie przełom końca XIX i początku XX wieku, ukazującej wpływ obu wielkich konfliktów zbrojnych – pierwszej i drugiej Wojny Światowej na poszczególne jednostki, z szeroko rozumianej familii, a w szczególności opisującej historię trzech braci – Zygmunta, Wacława i Józefa oraz jego syna Mieczysława, którego historia była spiritus movens niniejszego przedsięwzięcia.
Kiedy rozpoczynałem wstępną pracę nad książką o Wacławie Czaczce-Rucińskim – bracie Józefa Czackiego, mojego pradziada ze strony matki – to właściwie niewiele posiadałem wiadomości, które zachowane byłyby w rodzinnej pamięci. Jednak z czasem i postępem prac, nagle mityczny róg obfitości hojnie rozsypał się przede mną, dostarczając mi wiele nad niespodziewanych historii i materiałów. Przytoczę tu jeden moment, który wpisał się już na trwałe i może być traktowany jako jedna z wielu, kolejnych rodzinnych anegdot. Przeglądając materiał ikonograficzny z okresu Legionów Polskich, znajdujący się w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego, jak i w Archiwum Narodowym w Krakowie, natrafiłem na fotografię, nie w pełni dokładnie opisaną, z której to Wacław Czaczka-Ruciński „wręcz gapił się na mnie”. Jego uporczywe spojrzenie „wołało do mnie”, abym go odnalazł i przywrócił współczesnym pamięć o nim samym. Mam tu na myśli fotografię datowaną na 29 maja 1916 roku, a wykonaną na froncie wschodnim pod Opatową nad Styrem, na nieodległej Ukrainie, podczas wizyty ks. Biskupa Władysława Bandurskiego.
Czaczka-Ruciński w stopniu porucznika widnieje tam w otoczeniu korpusu oficerskiego Legionów Polskich. Stoi obok komendanta legionów – Józefa Piłsudskiego, ppłk. Leona Berbeckiego – dowódcy 5 Pułku Piechoty Legionów Polskich, majora Tadeusza Wyrwa-Furgalskiego, księcia Andrzeja Lubomirskiego, pułkownika Zygmunta Zielińskiego, podporuczników; Ludwika Hieronima hrabiego Morstina, a także Aleksandra Łuczyńskiego i Mieczysława Kaplickiego – lekarza oraz porucznika Zdzisława Mirski-Przyjałkowskiego. A później były kolejne i kolejne…
Ktoś może pomyśleć, że jest to tylko czyjaś historia. Jednak może warto spojrzeć na to i z innej strony, jako na jedną, z jakże bardzo wielu, nieodrobionych jeszcze polskich lekcji historii.
Wojciech Bąk


fot. Annamaria Teresa Bąk

fot. Annamaria Teresa Bąk

Prezentacja i przekazanie publikacji przez autora na ręce Pana dr. Łukasza Kamińskiego – dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu – 19 września 2022 rok.
fot. Monika Jańska-Bąk
Komentarz:
Książka Wojtka na razie jest przeze mnie obejrzana bardziej z zewnątrz i wewnątrz z wyglądu, (choć zachęcona przeczytaniem wstępu, wciągnęłam się w treść i przeczytałam kilka urywków z poszczególnych rozdziałów i mam już na jej temat swoje mgliste zdanie).
Ciężar (z powodu bardzo grubej twardej okładki) i rozmiar przeszedł moje oczekiwanie. Uff…;) Jest wydana baardzo „na bogato”, z dużym wyczuciem i wojtkową starannością (podobnie jak „Otoczenie”). Wspaniałe zdjęcia. Wymowne słowa na okładce zachęcają, by poznać bliżej człowieka, o którym traktuje książka. Tak wielu fałszywych proroków i patriotów, lizusów i tchórzy. Tak mało przykładów do autentycznego naśladowania. Choć zdajemy sobie sprawę z tego, że nikt z ludzi święty w 100% nie jest, mamy wewnętrzne pragnienie, by raz po raz dotknąć czegoś lub kogoś, kto do ideału dąży lub dążył, odważnego, gdy inni odwagi i hartu ducha nie mają, (nie mieli) nawet w prostych przyziemnych sytuacjach. Kogoś, kto ma jakąś niespotykaną heroiczną przyzwoitość i dzielność, by śmiało stanąć w obronie wartości i w nich się odnaleźć, czasem z przytupem jakimś nietuzinkowym czynem (np. złapaniem rozszalałych koni za uzdy, gdy inni w popłochu uciekają). Potrafi trwać w tym co słuszne, prawe, właściwe, ponadczasowe, gdy wielu potrafi sprzedać honor własny i honor rodziny za zdecydowanie niższą cenę niż życie, usprawiedliwiając się potem, że nie było innego wyjścia. Potrzebujemy nieustannie takich ludzkich świadectw.
Książka, jest niesłychana. To dla potomności, a w szczególności dla Waszej rodziny piękny gest, dar, by to co dobre zachować od zapomnienia i na ile się da naśladować w obecnej rzeczywistości. Zdajemy sobie sprawę, że w wielu rodzinach były osoby, którym należy się lekcja historii na ich temat. Każdy człowiek ma swoją opowieść, ale nie każdy tak wplecioną w doniosłe wydarzenia i osoby uznane za kluczowe w historii Polski. Reasumując dobrze, że ta książka powstała, jednak nie sądzę, by udało się los Waszego przodka zamieścić w podręczniku do historii, choć we wspomnieniach o wyjątkowych osobach z rejonu, z którego Wacław Józef Ruciński-Czaczka pochodził, na pewno tak.
Tyle moich wstępnych refleksji, po pobieżnym przejrzeniu. Pewnie po dokładnym przeczytaniu coś jeszcze będę miała do powiedzenia. (…)
Mój mąż jest pod wrażeniem tej książki i pracy jaką wykonał Wojtek. Zawsze podziwia takich ludzi, którzy doprowadzają swoje przedsięwzięcia do końca i to tak perfekcyjnie. Podziwia też prawdziwych patriotów i ludzi szanujących swoich przodków, prawdę o nich itd…
Katarzyna Lubarska